Przejdź do głównej zawartości

Rozwój dziecka w 1 roku życia

Faza noworodkowa

Co trzeba wiedzieć o rozwoju świeżynek, które przynosimy ze szpitala do domu? WSZYSTKO! Pamiętam, kiedy wróciłam z Polką w domowe pielesze. Główne uczucie, które wtedy dominowało to strach - że sobie nie poradzę, że przecież nie wiem jak działa dziecko, a już z pewnością nie będę umiała jej pomóc, jak zacznie płakać. Postaram się więc w skrócie podać Wam kilka informacji o rozwoju dziecka w tej fazie, żebyście, drogie mamy i tatusiowie, uspokoili swoje sumienie i okrzepli w poszukiwaniu informacji. Kardynalna, moja zasada, głosi bowiem: to wszystko co dotyczy obsługi dziecka dzieje się automatycznie. Wiedza to jedynie oswajanie lęków wynikających z zetknięcia z niewiadomym.

Faza noworodkowa obejmuje 1 miesiąc życia, kiedy to dziecko uczy się przystosowywać do nowego środowiska.

Zauważyliście, że dzieci mają zabawne proporcje? To nawet ich cecha charakterystyczna! Duża głowa z małą twarzą stanowi aż 30% masy ciała! Tułów jest długi a kończyny krótkie. Taki jest schemat, choć ogólnie wiadomo, że każde dziecko jest najpiękniejsze na świecie - bez względu na podręcznikowe charakterystyki.

Kości czaszki noworodka nie są do końca zrośnięte. Pod palcem można wyczuć ciemiączko grube (spojenie kości ciemieniowych i czołowych) i ciemiączko małe (spojenie kości ciemieniowych i potylicznych). Pierwsze zarasta ok 15-go miesiąca, drugie później, w pierwszym kwartale życia. To normalne - dzięki temu mózg waszych dzieci ma miejsce by rosnąć.

Jak leżą dzieci? Asymetrycznie. Przyjrzyjcie się maluszkom. Zazwyczaj leżąc na plecach zwracają głowę w jedną stronę. Wówczas kończyny po tej właśnie stronie prostują się, a po przeciwnej stronie kurczą się.

To jeden z odruchów, które występują w okresie noworodkowym. Te, typowe dla tego momentu w życiu później zanikają, są to:

Odruch toniczno-szyjny - opisana powyżej asymetryczna postawa ciała
Odruch Babińskiego - dziecko unosi duży palec u stopy kiedy "narysujemy" kreskę na stópce wzdłuż.
Odruch Moro - kurczenie się noworodka w reakcji na bodziec (światło, dźwięk)
Odruch chwytny - dziecko automatycznie zaciska dłonie na przedmiotach
Odruch marszu automatycznego - dziecko zaczyna wykonywać gesty chodzenia, kiedy stópki zetkną się z podłożem

W tym okresie ważny jest też sen. Sama zastanawiałam się ile moja córka powinna spać. Jedni mówią przecież, że dziecko śpi non stop, inni mówią, że w ogóle. Obie strony mają trochę racji. Oto, jak ten sen można w skrócie scharakteryzować:



W zasadzie wysoki poziom aktywności w pierwszym miesiącu trwa do 4 godzin dziennie. Może przypadać na dzień, ale może też trafić się w nocy. Bierne czuwanie wykorzystane do maksimum wespół z tym aktywnym robią z aktywności dziecka ośmiogodzinny dzień pracy. Wszystko to przerywane jest drzemkami i snem. Jeśli więcej snu przypada na dzień, a matka wykorzystuje ten czas na ogarnianie domu i siebie, wówczas niestety nie odeśpi w nocy (i odwrotnie).

Warto więc zadbać o jakąś względną rutynę snu dziecka - dla własnego i dziecka zdrowia. Zaobserwowano bowiem, że u dzieci, które nie mają stałego rozkładu snu i czuwania w ciągu doby występują kłopoty zdrowotne i zaburzenia zachowania w późniejszym okresie rozwoju. Jak to zrobić? Z trudem - zapewne. Można poświęcać dziecku uwagę i stymulować jego aktywne czuwanie w dzień - wskazywanie na przedmioty, pokazywanie mieszkania, gadanie do malucha, bawienie się z nim itp., aktywne karmienie (smyranie po buzi, kiedy przysypia), by skumulować mu sen w okresie nocy. Nie można jednak eliminować snu dziecka w ciągu dnia bo ten jest mu bardzo potrzebny. Warto jednak dbać, by dzidziuś sypiał o podobnych porach - jeśli dłuższa drzemka pojawiać się będzie o mniej więcej stałych porach (+/- 2h) wówczas mówimy już o regularności rozkładu snu i czuwania. Oczywiście czasem trzeba dziecku tę regularność zaburzyć: wizyta znajomych, konieczność odwiedzenia pediatry, czasem coś malucha po prostu wybudzi i to całkowicie normalne. Nie można też przesadzać z tą regularnością snu - ma to być w miarę naturalne i skorelowane z życiem pozostałych domowników. Mimo, że maluszek determinuje całe nasze życie to jednak NASZE życie i ważne, by od początku kształtować je jako rodzinne, nie tylko wokół dziecka. Bobas wchodzi przecież w nasz cykl, rytm i przyzwyczajenia. Jeszcze nie ma własnych. Nie warto więc narzucać mu potrzeb, których nie posiada (cisza, sterylność, sztuczność zachowań).

Co jeszcze warto wiedzieć o noworodku? Załączam krótkie The best off jego zdolności na etapie 1-go miesiąca życia:
- uspokaja się podniesione, bo działa zmysł równowagi
- rozpoznaje smaki: słodki, słony, kwaśny i gorzki, jednak fizjologicznie preferuje słodki (bo takie jest mleko mamy i tak smakowały wody płodowe, które połykał)
- rozpoznaje zapach mleka mamy, rażą go zapachy nieprzyjemne
- preferuje dźwięki czyste i wysokie, rozpoznaje dźwięk głosu mamy
- już od 2-3 doby życia noworodki zdolne są naśladować gesty mimiczne opiekunów (jednak nie wiadomo czy jest to automatyczne, czy wyuczone).

Rozwój niemowlęcia

Po miesiącu kończy się noworodkowanie i zaczyna niemowlęctwo. Wzrost zwiększa się o 50% a waga podwaja po 3-4 miesiącach.

Do 6 miesiąca parametry dziecka są porównywalne do tych w życiu płodowym, stąd określanie tej fazy jako faza bierności. Następnie mamy fazę fizjologicznych narodzin od 5-7 miesiąca i w końcu fazę ekspansji od 7 miesiąca wzwyż

Wiąże się to z rozwojem postawy ciała, lokomocji, chwytania i manipulacji (manualnej oczywiście). Co warto znać z rozwoju w tym okresie to graniczne momenty, kiedy dziecko "powinno" wykształcić pewne zdolności motoryczne. Oczywiście jeśli zrobi to tydzień po terminie a nawet miesiąc nie oznacza to od razu, że maluch jest zaburzony. Warto jednak znać te przedziały, by móc, w razie problemów, skorzystać z porady pediatry czy neurologa:

W 3 miesiącu życia dziecko podniesione do pozycji pionowej zdolne jest sztywno trzymać głowę. W 8 miesiącu potrafi samodzielnie siedzieć a w 10 stać trzymając się czegoś.

Zazwyczaj sprawdza wszystko to lekarz w badaniu okresowym, ale rodzic też jest w stanie obserwować prawidłowość tych skoków. Kluczowe są kwestie przewracania się na boki, plecy i brzuszek, czyli centrum przechwałek parkowych mamuś (bo Kasia już, a Ania to jeszcze nie):



W kwestii chwytania (porównywalny hit zwierzeń mam wózkowych): Teraz, czekając na drugiego bobasa, już przygotowałam zabawki, grzechotki książeczki. Problem w tym, że efektywnie zostaną wykorzystane najwcześniej w okolicach 4 miesiąca, kiedy to dziecko opanuje przekładanie przedmiotu z ręki do ręki, chwytanie kilku przedmiotów na raz, szukanie przedmiotów, które zniknęły z jego pola widzenia. Pod koniec okresu niemowlęcego (czyli pod koniec 1 roku życia) dziecko manipuluje przedmiotami z użyciem obu rąk i doskonali chwyt pęsetkowy (czyli szczypce z kciuka i palca wskazującego).

Niech te wytyczne nie powstrzymują Was jednak przed dawaniem dzieciom zabawek wcześniej. Warto tylko pamiętać, by były one lekkie. Dziecko, które dopiero uczy się chwytać może je wypuścić na swoją małą buzię. Lepiej, by była to mała grzechotka z plastiku niż wielki, przygniatający dziecko miś.

Percepcja

Co to w zasadzie jest percepcja? Ogólnie rzecz ujmując to pojmowanie rzeczywistości. Dziecko od pierwszych dni identyfikuje bodźce, które do niego docierają. Uczy się je identyfikować i dostrzegać cechy stałe w obiektach, mimo, że te się zmieniają - np. ujmuje stałość liczby obiektów bez względu na ich rozłożenie w przestrzeni - czyli, mówiąc po polsku, wie "ile" osób jest w pokoju, nawet jeśli się przemieszczą i siądą inaczej. Wie ile kropek jest w zbiorze, nawet, gdy zmienimy ich układ.

Dziecko najpierw poznaje, dopiero później postrzega/rozumie. Dzieje się tak, bo zwyczajnie - by coś zrozumieć, musimy to najpierw dostrzec. A dostrzeganie jest u dziecka utrudnione z racji zaburzonej akomodacji soczewki w oku. Dziecko zaczyna widzieć wyraźnie dopiero w okolicach 3 miesiąca. Wcześniej widzi wyraźnie na odległość ok 20cm, czyli na standardową odległość od piersi do buzi mamy. Jednak w wieku 12 miesięcy dziecko widzi już tak dobrze, jak dorosły. Między 3 a 5 miesiącem dzieci są w stanie zobaczyć głębię - co rozwijają do ok 13 miesiąca. Noworodki odróżniają też kolory czerwony od zielonego, a w wieku 3 miesięcy widzą już 4 podstawowe barwy, przy czym preferują żółty i czerwony od zielonego i niebieskiego. Stąd zapewne kolory zabawek dziecięcych oparte na miksie tych czterech kolorów. 

Zastanawialiście się, w związku z tym, jaki wpływ ma na rozwój dziecka, otaczanie go wszechobecną bielą i modnymi pastelami - kolorami, które zlewają mu się w jedną masę przynajmniej do 4-5 miesiąca życia? Zapewnienie maluchowi żywych barw podstawowych sprawi mu większą frajdę i radość, bo zwyczajnie je zobaczy!

Eksplorowanie

Szumnie nazwane eksplorowanie, czyli po prostu doświadczanie świata to coś, co później przekształci się w zdolność do nauki. Warto zadbać, by rozwój w tej przestrzeni był prawidłowy. Zaczyna się, kiedy dziecko jest w stanie zastosować kilka sposobów postępowania wobec jednego przedmiotu (potrząsanie grzechotką, rzucenie nią, gryzienie jej i do tego jeszcze turlanie). Pierwsze działania badawcze dziecka są zazwyczaj krótkie - nie liczcie, że maluch będzie zachwycał się zabawką godzinami. Mimo to już takie mini sesje z grzechotkami rozwijają w nim zainteresowanie nowościami (odkrywa nowe dźwięki i nowe zastosowania dla przedmiotu). 

Warto stymulować rozwój dzieci w tym zakresie. Zaobserwowano bowiem, że dzieci ze środowisk ubogich w bodźce i ich stymulację (np. domy dziecka) wykazywały małe zainteresowanie działaniem przedmiotów, a bardziej skupiały się na osobach. 

Jak można stymulować dziecko? Wskazywać na przedmioty, postukiwać nimi, potrząsać, kierować ręką dziecka. Tyle - proste, prawda? Robicie to pewnie codziennie ze swoimi szkrabami! 

Komunikacja

Wiecie, że dzieci rozpoznają nie tylko głos mamy, ale też język, w jakim się do nich mówi? Wiadomo, nie wiedzą czy to polski, czy angielski. Wiedzą jednak, że jest to jeden język i widzą różnicę w różnych językach - do 10 miesiąca. Po 10 miesiącu (10-12) przestają instynktownie wyłapywać różnicę w językach i polski wraz z angielskim (czy innym językiem) zlewają się w całość.

Dlatego uważam za błędne uczenie dzieci angielskiego w żłobkach. Skoro dziecko nie jest w stanie zorientować się czy to polski, czy angielski, oba języki traktuje równorzędnie. Problem w tym, że każdy z nich inaczej rozwija układ ust i języka, może przez to doprowadzić do zaburzeń w rozwoju mowy. Dzieci dwujęzyczne to zupełnie inna kwestia i nie tu na nią miejsce - ich proces nauki języka przebiega po prostu inaczej. 

Wiadomo, nie od dziś, że podstawowym narzędziem komunikacji dziecka w tym wieku nie są jednak słowa a... płacz. Jak ono płacze? To zawsze spędza rodzicom sen z powiem, bo generuje odwieczne zapytanie "O co Ci chodzi?!".  Dzieci płaczą na kilka sposobów i po jakimś czasie rodzice samodzielnie uczą się je rozróżniać:

1. Płacz podstawowy - jest monotonnym i przerywanym krzykiem.
2. Płacz z bólu - to narastający, nagły krzyk, który jest głośny i ostry.
3. Płacz gniewny - charakteryzuje się czerwoną buzią, przerywanym łkaniem i trwa długo.

Komunikacja za pomocą gestów zaczyna się dopiero w okolicy 9 miesiąca - pomiędzy 9 a 13 miesiącem życia pojawiają się gesty wskazujące (podawanie przedmiotu, wskazywanie na niego itp.). Po 14 miesiącu życia pojawiają się gesty reprezentujące (mimika, gesty wskazujące na konkretne znaczenia). Gesty służą generalnie dwóm celom: uzyskaniu przedmiotu oraz zwróceniu na siebie uwagi. Dzieci najpierw łączą dwa gesty, później gest i słowo ("tam" + wskazanie palcem), na koniec łączą słowa ("tam jest"). 

W rozwoju niemowlęcym ważne są też relacje dziecka z dorosłymi. Co może się przydać w ocenie rozwoju własnego dziecka to świadomość, że nasze emocje są zawsze w jakiś sposób odbierane prze maleństwo.

Już w pierwszym miesiącu życia dziecko odczuwa emocje osoby karmiącej i może przestać jeść ze zdenerwowania mamy. W 3 miesiącu dziecko zaczyna odwzajemniać uśmiechy a w 5 miesiącu zaczyna reagować strachem na nieznane osoby. W okolicach 7-8 miesiąca pojawiają się próby zwrócenia na siebie uwagi a w 10 naśladowanie dorosłych i włączanie się do zabawy.

Do pierwszego roku życia dzieje się więc całkiem sporo. Z leżącego i biernego oseska dziecko staje się aktywnym "małym dorosłym" zarówno pod względem fizjologicznym, jak i psychicznym. Roczniak wyraża już swoje emocje, choć nie potrafi ich ani okiełznać, ani nazwać. Jego gesty stają się precyzyjne a motoryka całkiem sprawna. Zyskuje samodzielność fizyczną by w kolejnych latach rozwijać samodzielność psychiczną. 

Oszczędzam Wam specjalistycznych nazw odruchów i ich szczegółowych analiz czy skal oceny noworodka tudzież oceny rozwoju dziecka, bo przecież to wiedza specjalistyczna i całkowicie zbędna rodzicom niewyspecjalizowanym w psychologii rozwojowej. 

Nadmiar informacji powoduje zamęt, a najlepszym specjalistą od wychowania dzieci jest intuicja - nie podręczniki. Mam nadzieje, że dzięki dzisiejszemu tekstowi wiecie trochę więcej - czego oczekiwać i kiedy następuje moment gdy należy sięgnąć po pomoc lekarza. Mam też nadzieję, że ten tekst ułatwi Wam rozumienie tych małych szkrabów słodko śpiących obok Was - czego chcą, gdy płaczą, ile powinny spać lub nie spać, jak w prosty sposób wpływać na ich rozwój, kiedy dziecko zaczyna się z nami komunikować i czym je otaczać, by było mu najprzyjemniej. 

Pozdrawiam ciepło,
O.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z punktu widzenia mamy: Białka Tatrzańska - miejsce na urlop z dzieckiem?

Rodzinny wypoczynek w Białce Tatrzańskiej? To chyba jakiś żart. Wybierając to miejsce kierowałam się raczej udogodnieniami w hotelu i dobrą ofertą cenową, niż urokami miejscowości. No, bo kto z Was liczy na urocze i rodzinne chwile w zatłoczonym górskim top ten wakacyjnych wyjazdów? Najgorzej byłoby chyba w samym Zakopanym. Białka Tatrzańska, Poronin i Bukowina Tatrzańska są na drugim miejscu jeśli chodzi o gwar, tłok i brak odpowiedniej infrastruktury urlopowo-dziecięcej. Samo miasto to tak na prawdę wieś biegnąca wzdłuż przelotowej trasy Zakopane-Nowy Targ. Ruch samochodowy jak w dużym mieście, chodnik wąski i tylko z jednej strony. Żadnych barierek - podziwiam rodziców puszczających swoje dzieci solo na takiej trasie. Wędrując z Kaniówki (gdzie mieszkaliśmy) do centrum Białki mija się najpierw enklawę pensjonatów dwugwiazdkowych i typowy polski, wakacyjny relaks. To oczywiście domy typu "U Joanny" czy "Pokoje u Basi" (przy dobrych wiatrach "Pensjonat pod

Siostra i brat, czyli jak nam się poukładały ostatnie dwa miesiące

"Będą jak bliźnięta. Już za rok córka będzie przekonana, że miała brata od zawsze" - powiedziała na którejś wizycie ginekolożka (pewnie na widok mojej niepewnej miny i generalnego zdenerwowania ówczesnym stanem rzeczy). Moja siostra jest ode mnie dużo starsza. Kiedy ona szła do liceum, ja, gówniara, próbowałam śpiewać z playbacku Majkę Jeżowską na akademiach w podstawówce. Nie przyjaźniłyśmy się. Chciałam na siłę szybko dorosnąć, żeby się ze mną zakolegowała. W zasadzie się udało, ale dopiero całkiem niedawno. Wiadomo - mąż, dzieci, praca. Teraz, kiedy mamy jakąś wspólnotę doświadczeń dogadujemy się nawet nieźle. Wcześniej zdecydowanie nie. Dlatego chciałam, by moje dzieci miały więcej ze sobą wspólnego. Mała różnica wieku, którą im z mężem zafundowaliśmy miała temu sprzyjać. I muszę Wam napisać - jest bardzo dobrze! Dzieciaki dogadują się ze sobą świetnie, mimo, że Polka porozumiewa się równoważnikami zdań (z lekką skłonnością ku sienkiewiczowsko-afrykańskiego di

Nie karmię piersią

Karmi się piersią. I już. I kropka. Niekarmienie piersią opatrzone jest współczującymi okrzykami, internetowym poklepywaniem po plecach i grupami wsparcia - bo wiadomo, że skoro piersią nie karmię, to musiało wydarzyć się coś absolutnie strasznego. Nagłówki krzyczą , że w zasadzie nie trzeba mieć wyrzutów sumienia, że to nic złego, albo, że też można poczuć się jak pełnoprawna matka. Deprecjonujące podejście do niekarmienia piersią widać choćby w tych artykułach, które mówią, że od dziś już nie trzeba się tego wstydzić. Ergo - trzeba było (najwyraźniej do wczoraj), wyrzuty sumienia też trzeba było mieć. Wespół oczywiście ze świadomością szkody dla dziecka. Niekarmienie piersią - oblanie społecznego egzaminu z macierzyństwa. Ale zaraz, chwileczkę. Zanim terrorystki laktacyjne zaczną piłować klawiaturę wyjaśnijmy kilka stałych w równaniu tego całego niekarmienia. Przede wszystkim nie twierdzę, że karmienie piersią jest mniej wartościowe. Nie twierdzę też, że karmienie butelką jest l