Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

Rezerwat

Bardzo długo żyłam w przekonaniu, że mój ojciec jest wymierającym gatunkiem gentelmanów. Sposób, w jaki zawsze traktował moją mamę i mnie z siostrą był nienaganny. Szarmancki - rzec by można. Przyzwyczajona do arystokratycznego wręcz obycia, jakże się zdziwiłam, kiedy wyszłam ze swojego folwarku prosto w studencką dżunglę łamania konwenansów. Zupełnie nie wiem dlaczego tak drastycznie obniżyły się moje standardy. Fakt, że polonistyka gościła w swych murach jedynie malkontentów, mitomanów albo dekadentów niewiele zmienia - kobieta nie powinna godzić się na półśrodki. Czy to z obniżonej samooceny, czy też z braku alternatywy zgodziłam się więc na bycie samowystarczalną - zarówno w kwestii otwierania drzwi, jak i w sprawach komplementów i szeroko pojętej męskiej adoracji. Zamiast mężczyzn otaczali mnie więc imprezowi troglodyci, zahukani poeci czy też rubaszne, niemal barokowe we frazie warchoły uczelniane. Nie wdając się w detale (bo i co tu wspominać?) można ten okres mojego życia pod

Jazzmani ubierają się na czarno

Nie ma o czym pisać. Drżę cała na myśl, że słowa coraz trudniej formują się w mojej głowie. Kalkuję język angielski, szerokim łukiem omijam książkowe nowości i przychylnie patrzę na seriale (bo przecież trzeba przygotowywać się do pracy).  W sumie drętwota życia codziennego nie jest i nigdy nie była dla mnie najgorsza. Stagnacja przydziecięca obfitowała zawsze w przyjemną dynamikę utkaną z porannej kawy pitej w biegu za niemowlęciem, szybką przebieżką po zakupy i użeraniem się z dziecięcymi fochami. Fakt, zmęczenie osiągnęło już pod koniec absurdalnie wysoki poziom a cierpliwość spadła do Rowu Mariańskiego, ale nudno z pewnością nie było. W głowie układałam sobie obrazki prostej, codziennej rozrywki - dobrej kolacji tylko z mężem, spokojnie obejrzanego filmu, niespiesznych godzin surfowania po sieci. Napełniałam z przyjemnością wirtualne koszyki w HM i wielokrotnie byłam milionerką na stronach Zary Home czy Home and You. Cieszyło mnie to. Proste wyjścia na kawę czy spotkania z koleż

Matka szuka pracy

Klasyczna fantazja rodzicielska: jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie miała dzieci? Jest modelowa odpowiedź: poukładane, ale bardzo, bardzo samotne. Rachunek nie jest jednakowoż tak prosty jak 2 + 2 (co nomen omen jest metaforą naszej komórki rodzinnej). Choć kocham moje małe skarby bezgranicznie to jednak czasem wyobrażam sobie, jak to byłoby funkcjonować bez nich. To nawet całkiem zdrowe, bo za 20 lat mogą równie dobrze nie mieszkać już w domu. Trzeba umieć odnajdywać się także poza macierzyństwem bo po roku bycia w zasadzie tylko w domu i na spacerach – wraca się przecież do pracy, albo do bardziej pełnego uczestnictwa w kulturze przeznaczonej tylko dla dorosłych. A dzieci też powinny uczyć się dystansu od rodziców, by w wieku przedszkolnym dziarsko wkroczyć w preludium samodzielności, z którym przyjdzie im się zmierzyć. Wracam do pracy. Choć to za dużo powiedziane, bo musiałam tę pracę znaleźć od początku. Pełna niepewności, z trzyletnią przeszło dziurą w CV przeszłam k