Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

Jak ciężko jest kupić książkę dla dziecka?

Krótka charakterystyka użytkownika: dziewczynka, 17 miesięcy. Bardzo żywotna. Nie lubi za długo siedzieć w jednym miejscu. Interesuje się wieloma rzeczami, ale najbardziej ze wszystkiego kocha swojego Misia. Dużym uczuciem darzy pozostałe pluszaki i zwierzęta (głównie zwierzęta wiejskie). Powoli poznaje świat. Uwielbia opowieści nad książeczkami - ważne jednak, żeby za dużo jej nie czytać, a prawie wszystko opowiadać używając kuszących pytań w stylu "O zobacz!", "A co to?", "Gdzie jest?", "Co tu się dzieje?". Najlepiej, jeśli książka odnosi się do indywidualnych doświadczeń dziewczynki i nie jest abstrakcyjna - przesadna innowacja ją nudzi. Zarys problemu: ciężko o dobrą książkę dla dziecka w tym wieku. Na półkach sklepowych mamy albo proste, wręcz banalne książki o kształtach, kolorach, zwierzakach. Te, rekomendowane dla wieku 12-24 miesiące (w porywie 2 latka) to schematyczne mini-podręczniki do podstaw poznawania świata: geometria, zajęcia p

Z punktu widzenia mamy: Białka Tatrzańska - miejsce na urlop z dzieckiem?

Rodzinny wypoczynek w Białce Tatrzańskiej? To chyba jakiś żart. Wybierając to miejsce kierowałam się raczej udogodnieniami w hotelu i dobrą ofertą cenową, niż urokami miejscowości. No, bo kto z Was liczy na urocze i rodzinne chwile w zatłoczonym górskim top ten wakacyjnych wyjazdów? Najgorzej byłoby chyba w samym Zakopanym. Białka Tatrzańska, Poronin i Bukowina Tatrzańska są na drugim miejscu jeśli chodzi o gwar, tłok i brak odpowiedniej infrastruktury urlopowo-dziecięcej. Samo miasto to tak na prawdę wieś biegnąca wzdłuż przelotowej trasy Zakopane-Nowy Targ. Ruch samochodowy jak w dużym mieście, chodnik wąski i tylko z jednej strony. Żadnych barierek - podziwiam rodziców puszczających swoje dzieci solo na takiej trasie. Wędrując z Kaniówki (gdzie mieszkaliśmy) do centrum Białki mija się najpierw enklawę pensjonatów dwugwiazdkowych i typowy polski, wakacyjny relaks. To oczywiście domy typu "U Joanny" czy "Pokoje u Basi" (przy dobrych wiatrach "Pensjonat pod

Z punktu widzenia mamy: pensjonat Silverton w Białce Tatrzańskiej

Wracamy do domu. Można powiedzieć, że znów będę musiała zacząć się martwić o robienie obiadu, śniadania, sprzątanie domu. Ale czy wakacje z małym dzieckiem tak bardzo różnią się od codzienności? Nawet, jeśli mamy wykupione smaczne obiady to i tak muszę dbać, by Pola jadła pomiędzy nimi, przygotowywać jej kanapkę czy owoce na wypad w góry, pilnować, żeby posiłki nie zawierały mleka a w razie awarii podać szybko syrop antyalergiczny. Nadal trzeba dbać o jej drzemki, by się nie zmęczyła, wysmarować ją kremem i wziąć dwie pary zapasowych ubrań bo tu sikanie, tam górski potok - wiadomo. Wszystko kręci się w okół niej. Nawet ciąża ma jakby mniejsze priorytety, bo nie trzeba tego malucha karmić, odpowiednio ubierać, pilnować, żeby się nie przegrzał. Słowem - w domu, czy na wakacjach - jest prawie tak samo. Różnicą są piękne tereny, choć przyznam, że od czasu przeprowadzki do Pszczyny nie mam aż takich potrzeb, by to piękne miasto zostawiać na zbyt długo. Cieszę się na perspektywę moje miesz

Czorsztyn i Niedzica, czyli okolice Białki Tatrzańskiej

Tour de Pologne. Pieprzone Tour de Pologne! Jakby nie można było tego nazwać jakoś po polsku! A do tego blokuje cały ruch w okolicach Zakopanego na dwa bite dni. I po co to wszystko? Żeby gapiowie zebrali się przy barierkach i przez 5 minut pooglądali zmęczonych sportowców? Czy żeby się pochwalić: nie mamy absolutnie żadnych innych wydarzeń w okolicy, więc wszyscy przyłaźcie i patrzcie. Sam przejazd kolarzy zajmuje kilka minut. Serio, kilka minut - chyba, że chcesz za nimi biec, to wtedy trochę dłużej. Obserwowanie tego sportu poza telewizorem wydaje mi się idiotyczne. Zapewne dlatego wszystkie stacje Tour de Pologne obfitowały w podłe disco wydarzenia towarzyszące. Pod Wielką Krokwią w Zakopanem przykładowo zorganizowali przejazd młodzików (to akurat spoko), ale już konkurs taneczny i wokalny średnio. Podobnie stoisko T-mobile, głośna loteria Lotto, przejażdżki konne, dmuchany zamek, kramy i budy z żarciem i wiele, wiele innych tandetnych ofert dla ludzi, którzy nie chcą czuć, że to

Z cyklu: w ciąży i z 1,5 rocznym dzieckiem w Tatrach. Dolina Kościeliska.

Znów nas nosi. Nie ma co się dziwić - mały pokój w pensjonacie nie pomieści temperamentu naszej córeczki. Spakowaliśmy więc plecak i dalej w góry (czy doliny) zdobywać kolejne pieczątki w pierwszej książeczce PTTK Poli. Tym razem wybraliśmy Dolinę Kościeliską - zachęceni łatwym podłożem i alternatywą bryczki, gdyby siły zawiodły. Początek standardowy: godzinna dżemka małej w aucie, podczas gdy rodzice kurwowali na korki pod Zakopanem. Przy pierwszym rondzie te rozpływały się w niebyt, co jeszcze bardziej podsycało nasze pragnienie wiedzy: skąd do cholery one się biorą? Droga prosta, jak nigdy w górach, proste rondo, z bocznych specjalnie tłoku nie ma, a jednak 3 kilometry od Jaszczurówki do Zakopanego pokonaliśmy w 30 minut. Nijak się to ma do wczorajszego zatoru na odcinku Poronin - Zakopane (takie same 3 kilometry w godzinę z hakiem!). Dojechaliśmy do Kir, skąd rozpoczyna się wędrówka po Dolinie Kościeliskiej. Jednocześnie doszliśmy do wniosku, że najlepszy z możliwych biznes to