Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Żłobkowe zebranie - the worst of

Sezon na zebrania w placówkach wychowawczych uważam za otwarty. Przeczytałam przed chwilą post u Ruby Soho o rewolucji żywieniowej w przedszkolu i generalnym "wyjebie" społecznym na zdrowe odżywianie. Wiadomo, niestety, nie od dziś i pewnie pisałabym ten "komentarz" (bo jednak powinnam pod postem, napiszę i tam) z większym zdziwieniem i oburzeniem, gdyby nie inauguracja sezonu żłobkowego w naszej rodzinie. Samo pójście do żłobka wszyscy bardzo przeżywaliśmy. Ja i Pola najbardziej, każda inaczej - czemu dałam wyraz w poście o adaptacji półtoraroczniaka do standardów żłobkowych . Byłam naiwnie przekonana, że na pierwszym w moim życiu zebraniu dowiem się czegoś o swoim dziecku, będzie chwila, żeby spokojnie porozmawiać z dyrekcją albo opiekunkami, a tu przysłowiowa lipa, i to jesienna ze smętnie opadającymi liśćmi. Sadzanie rodziców na krzesełkach przedszkolnych ( znów tekst Ruby Soho ) uważam za arcyzabawne, ale sadzanie ciężarnej w zaawansowanym stadium rozdwajan

Biblioteka blogów, mothernity exile i inne historie

Facebook mój i facebook mojego męża to dwie, różne instytucje. U mnie co drugi post to reklama bucików dziecięcych, promocji na ubranka, informacji z polubionych dawno temu stron około-niemowlęcych. Canpol Babies, akcja Lepszy Poród i nowości z Endo. Posty dzieciatych koleżanek i update z przedszkolno-żłobkowych wojaży zaprzyjaźnionych dzieciaków - tak zaczynam dzień. U niego informacje z kraju, świata, posty znajomych, którzy robią kariery zawodowe, nowości wydawnicze i trochę zabawnych memów. W zasadzie nie trzeba nic więcej dodawać - tak inne jest życie mamy i ojca, jak inne są aktualności na FB. Don't get me wrong  - mój mąż jest ojcem zaangażowanym, który dwa dni w tygodniu spędza z córką. Poświęca jej też wieczory, a czasem i popołudnia. Ja z kolei siedzę i piszę doktorat, czytam bieżącą prasę i mam swój udział w przyroście statystyk w dziale sprzedaży największych polskich księgarni. FB nie mieszka przecież z nami w domu, a jedynie biernie obserwuje, co robię w sieci.

Żłobek - sposoby na adaptację półtoraroczniaka

Myślałam, żeby doczekać do końca miesiąca i napisać jakiś obiektywny post o adaptacji Poli w żłobku, ale kurczę, emocje gorące, nie stygną. O jakiej adaptacji w ogóle miałabym mówić, skoro po tygodniu uziemił nas katar na kolejny tydzień a jeszcze kolejny chodzimy w kratkę - bo tak? Placówka na pierwszy rzut oka wydawała się super. Miejsce nadal uważam za super dostosowane do dzieciaków i ich potrzeb, ale mam kilka krytycznych uwag. Jeśli wygłoszę je na wrześniowym zebraniu rodziców stanę się pełnoetatową malkontentką i matką-zołzą Pszczyńskich deptaków parkowych. Przede wszystkim nie rozumiem, jak to możliwe, że cała placówka nie ma ani jednego pracownika kierunkowego. Takiego, który zna się na edukacji przedszkolnej, jest psychologiem albo pedagogiem dziecięcym? Pedagogika ogólna, którą szczyci się co druga opiekunka jest super, ale cały żłobek powinien mieć zarządzającą osobę z większą wiedzą, która ustala zasady zgodnie z psychologią rozwojową dzieci - przynajmniej. Piszę &qu

Macierzyństwo bez lukru

Mówią, że tylko takie istnieje. Że niemowlę rewolucjonizuje, zmienia, stawia na głowie cały świat. Matce zmienia się nie tylko anatomia (analogia do tekstu roku w plebiscycie na blog toku: tu ), ale i piramida potrzeb: sikanie? Obędę się. Jedzenie - ukradkiem. Ruby Soho pisała wiele razy o tzw. strzępie ( tu ), a Zuzka napisała wprost: ZOMBIE ( tu ). Doskonale to rozumiem, też bywam zmęczona (a zmęczenie Ruby przy dwójce dzieciaków rok po roku rozumiem tym bardziej!), ale, drodzy czytelnicy - wkurwia mnie już ten trend na macierzyństwo bez lukru. Wiem, doskonale wiem, że mama bywa zmęczona. Ale wiem też, że to pełen pakiet macierzyństwa i robienie z tego afery roku (a już tekstu roku to w ogóle...) uważam za deprecjonujące dla matek  dnia codziennego , które nie wpadłyby na pomysł skarżenia się na matkostan. Robią bez słowa porządek i nie rozczulają się specjalnie nad zmianą priorytetów.  Chcesz mieć dziecko? No to miej, z całym dobrodziejstwem inwentarza: bałagan, brud, nieprzespa