Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2016

Wakacyjna lista życzeń

Wakacje. Nie wiem jak u Was, ale u nas nie różnią się specjalnie od reszty roku - poza tym, oczywiście, że jest cieplej. Zawsze miałam taką wizję wakacji - pakujemy dzieciaki do auta i objeżdżamy najbliższe nam krainy. Zamki, polany, rzeki, odleglejsze parki. Jemy na trawie, czasem w knajpkach, wpadamy na weekend do rodziców albo cieszymy się wolnym od ruchu i tłoku własnym kątem. Oglądamy przejeżdżające pociągi, leniwie grzebiemy patykiem w kałuży i brudzimy ciuchy skacząc w błocie. W wolnych chwilach zajadamy lody, porzeczki prosto z krzaka. I wszyscy gromko bijemy brawo Adaśkowi za jego pierwsze sukcesy w pionizacji. Puka do nas ostatni miesiąc wakacji i to wakacji bogatszych o urlopy tacierzyński i macierzyński, kiedy to świat należy do nas, a pracodawca dalej sobie opłaca wszystkie ZUS-y i inne składki, nieświadomy zupełnie, jak byczymy się na polanach "za jego pieniądze". Może uda się wykorzystać sierpień tak, jak sobie wymarzyłam? Lipiec daleki był przecież od ideału

Jesteś tym, co jesz?

Czy Wasze życie też kręci się wokół jedzenia? Wiadomo, życie matki to inne uniwersum - zawieszone gdzieś pomiędzy zdobywaniem kurczaka z wolnego wybiegu a słynną frazą "zjedz mięso, zostaw ziemniaki". Nie mogę się jednak pozbyć wrażenia, że w zasadzie wszystko dzisiaj dzieje się wokół jedzenia. Kult ciała to jedno, ale kult żarcia to coś zupełnie nowego. Wielkie wozy wypakowane soczystą zieleniną, splendor masarni, kuszące wystawy cukierni - wszystko jak z obrazka. Lokalna kultura oparta na tradycyjnym jedzeniu, eko żarcie czy w końcu zupełnie nowe i jakże oryginalne - festiwale jedzenia. A kiedy już skończysz jeść telewizor zareklamuje Ci Espumisan, Verdin albo farmaceuta tylko wie jaki inny badziew na trawienie, gazy, zaparcia, apetyt, brak apetytu - wszystko. Słowem - jedzenie. Czy Wasze dzieci jedzą cukier? No, moje jedzą. Lizaka kupiłam ostatnio. I Mambę daję. Czasem Kinder Kanapkę, Monte, posłodzę herbatę (o zgrozo!), kluski na parze z cukrem pudrem albo bezczelnie

Używane rzeczy i ubranka

Pieniądze nie rosną na drzewach. Kiedy uświadomiłam sobie ile miesięcznie wydajemy i ile jeszcze musimy wydać na nową garderobę dla dzieciaków - zmiękły mi kolana. Okej, czasem żyjemy ponad stan - dziś przykładowo jedliśmy na mieście (w foodtracku - co za splendor i luksus!). Zazwyczaj jednak liczę miedziaki i staram się nie wyjść poza ustalony budżet robiąc zakupy w Lidlu. Nie rozpuszczamy pieniędzy na byle zachcianki. A jednak musimy o nich pamiętać w codziennych rozliczeniach. Kiedy przychodzi taki moment, że ubranka nagle robią się lekko przyciasne, te z zeszłego roku w ogóle nie wchodzą, a zmiana obejmuje praktycznie całą garderobę malca - trzeba przewartościować cały plan ekonomiczny na najbliższe miesiące i zaplanować wydatki. Nasza córka, choć drobna, w końcu emancypuje się z rozmiaru 86 i wchodzi w 92. Dodatkowo zmienia typ ubioru - bodziaki odchodzą w zapomnienie, a ich miejsce zajmują podkoszulki i ciepłe swetry typu kardigan czy oversize. Szafa dwulatki powoli zmienia s

Planowanie wakacji - gdzie, jak, co? Niemowlę, przedszkolak i rodzice

Jeśli planowaliście kiedyś wakacje z jednym dzieckiem domyślacie się chyba, że z dwójką jest dwa razy więcej rzeczy do zabrania. Bo logistyka z czasem się udoskonala. Choć nadal wyjście na spacer to dla mnie przedsięwzięcie przekraczające moje zasoby poznawcze, to jakoś wyjazd z dzieciakami, choćby na weekend - przychodzi mi łatwiej. Choć notorycznie zapominam spakować całej rodzinie skarpetki - taka ot, moja pięta achillesowa. Najlepszy jest spontan - taki z mema: "A może by pierdolnąć tym wszystkim i wyjechać w Bieszczady?". Pakujemy się i jedziemy: na weekend w Wiśle, na taniego Groupona, szybki lot do Mediolanu. Bierzemy co najpotrzebniejsze, resztę się dokupi. Niemniej jednak jest kilka rzeczy, które przed wyjazdem z dzieciakami lepiej przemyśleć. Podrzucam Wam więc mój niezbędnik rodzica przed wyjazdem. 1. Gdzie chcemy jechać? Dylemat życia - czy niemowlęciu będzie za ciepło w środku lata na Sycylii, czy może jednak wybieramy bankructwo podczas nadmorskiego

Między 50% a 150% normy

Ciągle nie mogę uwierzyć, że przychodzą takie chwile, kiedy faktycznie mam czas na pisanie. Pola coraz częściej czymś się sama zajmuje i wymaga coraz mniej animacji. Mam może wyrzuty sumienia, że czasem tym "czymś" jest bajka, że odcinki "Świnki Peppy" znamy całą rodziną niemal na pamięć - ale to chyba mój instynkt samozachowawczy. Inaczej ból głowy ze zmęczenia byłby nie do zniesienia a nienawiść do własnej rodziny rosłaby do niezdrowych rozmiarów. Czytałam ostatnio (choć moja prasówka blogowa do super regularnej nie należy) u Ruby Soho , o tym, że dobrze jest czasem odpuścić. Sama pisałam nawet o tym , że rewizja priorytetów jest niezbędna do przetrwania. Ruby pisała o pragmatyzmie, ja o obniżaniu własnych standardów - wszystko po to, żeby przetrwać. Względnie w imię zachowania własnej suwerenności w nowej grupie, jaką jest rodzina. Kiedy rodzi się dziecko zmieniają się role w domu. Przestajemy z ojcem dziecka być niezależnymi, młodymi lekkoduchami i musi

Wakacje

Dom w końcu jest cichy i spokojny. A ja nie jestem matką, panią domu, ani nawet sfrustrowaną bezrobotną ( to be ) desperacko szukającą pracy. Przez lekko uchylony balkon do pokoju wpada rześkie, letnie powietrze i zapach powoli rodzących się w doniczkach pomidorów (zapach, dodam, lekko pomieszany z równie rześkim i ożywczym powiewem kapsułek Perlux, bo na tym samym balkonie schnie kolejne pranie). Właśnie wyrwałam się na chwilę z czwartego sezonu The Good Wife  (swoją drogą najlepszy, jak na razie, sezon tego serialu) i postanowiłam, że odwiedzenie bloga, który od miesiąca (bez dwóch dni) leży odłogiem - to niezgorszy pomysł na tę letnią, lipcową noc. W zasadzie jeszcze do dzisiaj byłam szczerze przekonana, że mamy czerwiec. Co prawda pszczyński park już zaroił się od znudzonych życiem nastolatków, a po mieście grasują hordy gimnazjalistów na rowerach, ale chyba uznałam to za dopust boży i wzięłam na klatę jak każdą inną komplikację dnia codziennego. A to wiele zmienia, że jest l