Juna Rose to marka ubrań dla dziewczyn o moich kształtach. Kiedy przypadkiem w Fashion House (outlet) odkryłam sekcję z tymi właśnie ciuchami od razu zakochałam się w prawie każdej bluzce i z euforią przymierzałam niezliczone topy ukrywające sprytnie wystający brzuszek czy moje znienawidzone bingo wing na ramionach. Kupuję je do tej pory - kiedy mam przerwę w pracy wyskakuję na mały rekonesans i często wrazam z jakimś cudeńkiem za mikro ilość pieniędzy (bluzka za 25-30zł? To taniej niż w Lidlu!).
Co jest fajnego w ubraniach Juna Rose?
Chyba najlepiej służy im idea projektowania ubrań pod konkretną figurę - figurę plus size, dodajmy. To nie tak, jak w sieciówkach - po prostu rozszerzają rozmiarówkę do 50-tych rozmiarów bez pomyślunku jak osoba z brzuszkiem wyglądać będzie w topie zaprojektowanym dla płaskiej XS-ki. Juna Rose to modele, które nadwagę klientek mają wpisaną w styl i dlatego wyglądają na osobach krąglejszych o wiele lepiej niż po prostu XXL z Reserved.
Sekcje plus size w sieciówkach
Owszem, sieciówki też mają swoje działy plus - ma np. H&M czy C&A, ale już Reserved czy Zara oferują takich ubrań. Rozumiem, nie muszą. Niemniej jednak działy HM i CA plus też nie do końca spełniają moje wymagania. Pierwsza marka idzie za ideą, że kobiety większych gabarytów cenią sobie głównie komfort - ciuchy są więc subtelnie sportowe, proste i mało eleganckie. CA z kolei, nawet jeśli proponuje klientkom jakąś odświętną bluzeczkę - życzy sobie za nią ponad 100zł, a to dla mnie zdecydowanie za dużo. Zwłaszcza w zestawieniu z raczej tańszymi topami w sekcji dla osób nie plus size. Większe zaś rozmiary normalnych ubrań mają ten sam problem, który opisałam już wcześniej - są szyte na inne ciała i choć pomieszczą moje krągłe kształty to często coś gdzieś odstaje albo niefajnie się marszczy.
Elegancja dla puszystych
Juna Rose, w przeciwieństwie do sieciówek, pozwala ubrać się elegancko. Ciuchy są tworzone pod pracę w korporacjach albo półoficjalny wygląd. Pozwalają też odrobinę podkręcić nasz look jakimś stylowym żabocikiem albo prześwitem tam, gdzie wygląda to smacznie i stosownie. Odkąd odkryłam tę markę nie mam już wrażenia, że muszę ubierać się bezpiecznie i w to tylko, co jest dostępne. Mogę bawić się modą i wyglądać dokładnie tak, jak chcę.
Plus size wcale nie trzeba zakrywać
Co ciekawe, coraz lepiej wyglądam w ubraniach, które podkreślają moje kształty. Workowate bluzki i swetry, którymi owijałam się by choć na chwilę ukryć moje kompleksy zastąpiłam pewnego dnia sukienką do ziemii, która (tudzież, aczkolwiek z przymrużeniem oka - za radą Andżeli z Mishon Oli Kasprzyk - link tutaj) eksponowała co mam najlepszego - czyli nieskromnie mówiąc cyc. Kiedy przechodzi się na drugą stronę alfabetu rozmiar budzi emocje i chyba można od czasu do czasu podkreślić taki dobytek. Wszystkim się podobało. A mnie w szczególności, bo komplementy ładowały mój dobry nastrój na kolejne dni.
Styl krąglejszych dziewczyn
Moje kompleksy przekładały się na wybór strojów, bo od lat sączono mi ideę chudego ciała pod które tworzone są najnowsze trendy. Dla krąglejszych dziewczyn proponowano styl maskujący. Aż pewnego dnia odkryłam Pinterest podsuwający mi obrazki dziewczyn, które kochają to, jakie są. W plus size nie chodzi o to by wyglądać szczuplej. Wyglądamy jak wyglądamy i nie ma sensu codziennie i z mozołem z tym walczyć. Zwłaszcza, jeśli moda też powoli zaczyna to akceptować.
Embrace it... share it - jak mawiał Chris Keller w One Tree Hill, kiedy jeszcze byłam bardzo młoda i z dużą tolerancją dla TV Dramas.
Stay tuned,
O.
Co jest fajnego w ubraniach Juna Rose?
Chyba najlepiej służy im idea projektowania ubrań pod konkretną figurę - figurę plus size, dodajmy. To nie tak, jak w sieciówkach - po prostu rozszerzają rozmiarówkę do 50-tych rozmiarów bez pomyślunku jak osoba z brzuszkiem wyglądać będzie w topie zaprojektowanym dla płaskiej XS-ki. Juna Rose to modele, które nadwagę klientek mają wpisaną w styl i dlatego wyglądają na osobach krąglejszych o wiele lepiej niż po prostu XXL z Reserved.
![]() |
Source |
Sekcje plus size w sieciówkach
Owszem, sieciówki też mają swoje działy plus - ma np. H&M czy C&A, ale już Reserved czy Zara oferują takich ubrań. Rozumiem, nie muszą. Niemniej jednak działy HM i CA plus też nie do końca spełniają moje wymagania. Pierwsza marka idzie za ideą, że kobiety większych gabarytów cenią sobie głównie komfort - ciuchy są więc subtelnie sportowe, proste i mało eleganckie. CA z kolei, nawet jeśli proponuje klientkom jakąś odświętną bluzeczkę - życzy sobie za nią ponad 100zł, a to dla mnie zdecydowanie za dużo. Zwłaszcza w zestawieniu z raczej tańszymi topami w sekcji dla osób nie plus size. Większe zaś rozmiary normalnych ubrań mają ten sam problem, który opisałam już wcześniej - są szyte na inne ciała i choć pomieszczą moje krągłe kształty to często coś gdzieś odstaje albo niefajnie się marszczy.
Elegancja dla puszystych
Juna Rose, w przeciwieństwie do sieciówek, pozwala ubrać się elegancko. Ciuchy są tworzone pod pracę w korporacjach albo półoficjalny wygląd. Pozwalają też odrobinę podkręcić nasz look jakimś stylowym żabocikiem albo prześwitem tam, gdzie wygląda to smacznie i stosownie. Odkąd odkryłam tę markę nie mam już wrażenia, że muszę ubierać się bezpiecznie i w to tylko, co jest dostępne. Mogę bawić się modą i wyglądać dokładnie tak, jak chcę.
![]() |
Source |
Plus size wcale nie trzeba zakrywać
Co ciekawe, coraz lepiej wyglądam w ubraniach, które podkreślają moje kształty. Workowate bluzki i swetry, którymi owijałam się by choć na chwilę ukryć moje kompleksy zastąpiłam pewnego dnia sukienką do ziemii, która (tudzież, aczkolwiek z przymrużeniem oka - za radą Andżeli z Mishon Oli Kasprzyk - link tutaj) eksponowała co mam najlepszego - czyli nieskromnie mówiąc cyc. Kiedy przechodzi się na drugą stronę alfabetu rozmiar budzi emocje i chyba można od czasu do czasu podkreślić taki dobytek. Wszystkim się podobało. A mnie w szczególności, bo komplementy ładowały mój dobry nastrój na kolejne dni.
Styl krąglejszych dziewczyn
Moje kompleksy przekładały się na wybór strojów, bo od lat sączono mi ideę chudego ciała pod które tworzone są najnowsze trendy. Dla krąglejszych dziewczyn proponowano styl maskujący. Aż pewnego dnia odkryłam Pinterest podsuwający mi obrazki dziewczyn, które kochają to, jakie są. W plus size nie chodzi o to by wyglądać szczuplej. Wyglądamy jak wyglądamy i nie ma sensu codziennie i z mozołem z tym walczyć. Zwłaszcza, jeśli moda też powoli zaczyna to akceptować.
Embrace it... share it - jak mawiał Chris Keller w One Tree Hill, kiedy jeszcze byłam bardzo młoda i z dużą tolerancją dla TV Dramas.
Stay tuned,
O.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.