Myślałam, że trudno jest być mamą, i to mamą dwójki dzieci na macierzyńskim. Drwiłam z kogoś, kto nazwał ten magiczny czas urlopem i zasypiałam umęczona po dniówce w towarzystwie najbardziej energicznych maluchów na świecie. Z pietyzmem dbałam o mieszkanie i z błogością łapałam półgodzinne drzemki potomstwa, kiedy to mogłam w spokoju wypić kawę. Teraz z nostalgią wspominam ten czas. Okazuje się, moi drodzy, że matka pracująca to kierat o wiele cięższy. Luksus skupienia się na jednej tylko rzeczy i możliwość porzucenia wielozadaniowości na rzecz spokojnej pracy nie równoważy trudów rezygnacji z aktywnego macierzyństwa. Pracująca matka bardzo dużo traci. Kiedy łapiesz jedynie 2-3 ostatnie godziny dnia z dziećmi, po czym zbyt zmęczona by zająć się domem padasz na kanapę przed telewizorem - nie można mówić o satysfakcjonującym życiu rodzinnym. Nagle maminy całus przestaje być lekarstwem na wszystko. Po jakimś czasie orientujesz się, że twój mozolnie wypracowany system poszedł...